W ostatnim artykule pisałem o tym, jak sporo można wyciągnąć z jednego z najlepiej opłacalnych vaporizerów na rynku oraz o tym, jak wydajny potrafi być vaporizer VapCap M. A co gdyby z tej małej lufki 2.0 wyciągnąć jeszcze więcej? Co gdyby dać temu małemu, sprytnemu urządzeniu możliwość ściągania smacznych, gęstych obłoków pary? Na tym skupimy się w dzisiejszym tekście.
Wszyscy na pewno już wiemy, że waporyzacja jest jednym ze zdrowszych sposobów przyjmowania ziół, idąc w parze ze spożywaniem kannabinoidów w pożywieniu tym samym zostawiając w tyle klasyczne spalanie, które samo w sobie obciąża na przykład nasze płuca a nierzadko podczas tego procesu do ziół dodawane są szkodliwe wypełniacze. Producenci waporyzatorów z wyprzedzeniem pomyśleli o możliwość wzbogacenia inhalacji o filtrację wodną stosując czy to ustniki czy specjalne przejściówki dzięki, którym istnieje możliwość „podłączenia” vaporizerów pod wszystkim znane nam bonga. W tym artykule chciałbym poruszyć jak genialnym rozwiązaniem jest możliwość zainstalowania naszego małego Vap Cap’a do właśnie fajki z filtracją wodną.
DOBÓR ODPOWIEDNIEGO FILTRA
Kluczowym aspektem jest tutaj dobranie odpowiedniej fajki wodnej ponieważ nie wszystkie klasyczne bonga będą nadawać się pod to aby „podłączyć” pod nie vaporizer. Pierwszym parametrem, na który musimy zwrócić uwagę jest to aby bongo miało osobny cybuch ponieważ w większości tańszych modeli fajek wodnych cybuch to tak naprawdę lufka, która ląduje w wodzie – nam potrzebna jest rurka ze slotem na cybuch, która sięga do wody i dopiero w miejscu przeznaczonym pod cybuch podłączany będzie nasz vaporizer. Kolejnym parametrem jest szlif cybucha – na rynku spotkamy dwa główne rozmiaru szlifu: 18,8 oraz 14,5mm, w opcji męskiej jak i żeńskiej. Ten, na którym skupiam się w artykule określany jest mianem żeńskiego, o średnicy 14.5 mm. Aby łatwiej było zrozumieć całą ideę, warto zajrzeć tutaj, aby lepiej zrozumieć o co mi właściwie chodzi.
CZY POTRZEBUJEMY CZEGOŚ WIĘCEJ?
W opisywanym przypadku czyli podłączeniu naszego Vap Cap M do filtracji wodnej będzie wymagany jeszcze jeden gadżet, a mianowicie silikonowy ustnik, który pasuje właśnie do wspomnianego wcześniej szlifu cybucha. Ustnik jest dodatkiem bardzo tanim a bardzo przydatnym, również jeżeli chodzi o higienę użytkowania – można go umyć praktycznie po każdym użyciu vaporizera. Ustnik najzwyczajniej w świecie nakładamy na końcówkę naszego Vap’a i tak oto mamy możliwość nałożenia całości na cybuch fajki. Proste, przyjemne a co najważniejsze efektowne!
CO ZYSKUJEMY?
Sprawa ma się podobnie jak w przypadku klasycznego spalania ziół w bongu, większa ilość materiału jest waporyzowana w krótszym czasie co przekłada się na większą ilość substancji aktywnych przenikających do naszego organizmu. Dodatkowy bonusem, który zyskujemy są naprawdę gęste obłoki bardzo smacznej pary sama waporyzacja staje się jeszcze przyjemniejsza i zyskuje nowego rytuału. Kolejny plusem jest to, że bongo nie brudzi się, nie ma problemu z uporczywą żywicą, która osiada na ściankach szkła. W końcu ostatnim aspektem jest to, że i tak mocno wydajnego Vap Cap’a M wyciągamy już maximum jego wydajności – używając drobnej ilości suszu przyswajamy naprawdę spore ilości substancji aktywnych w nim zawartych.
SŁOWEM PODSUMOWANIA
Jeżeli jesteś fanem sporych obłoków pary dodatkowo chcesz wyciągnąć ze swojego suszu na prawdę 100% w dodatku nie zużywać sporych ilości kwiatów i perspektywistycznie zaoszczędzić na ziołach to rozwiązanie jest wręcz stworzone dla Ciebie a dodatkowo sama waporyzacja staje się jeszcze przyjemniejsza i na pewno ciekawsza.